W czasie postoju nie tak ważne są luksusy, kawa z dużym cukrem czy uzupełnianie płynów, zaspokojenie głodu.
Trzeba raczej dać odpocząć stopom, czasem też sprawnie, zdecydowanie opatrzyć poważne uszkodzenia stóp. Dzień się kończy a człowiek dochodząc do miejsca postojowego marzy o kąpieli, misce wody by zanurzyć stopy lub nogi do kolan.
Po drodze, gdy przemierza się hiszpańską Galicję - wykorzystuje się nawet źródła i potoki. Przynoszą ulgę. Wierzcie mi.
Delikatność i dbałość o stopy gwarantują dojście do celu. Tu nie opłacają się półśrodki, czasem trzeba zasypki, antybiotyku czy odkażenia rany. Plastrów, zabezpieczenia lub troski by nie pogłębić groźnych zmian. By kolejny dzień nie był ostatnim dniem drogi.
Czasem jest się samemu w tej sytuacji, czasem zaś pomaga się drugiej osobie - warto też móc liczyć zawsze na kogoś, bliskiego lub życzliwego. Bywa, że dostaje się tę pomoc od zupełnie nieznanych sobie osób.
I to jest niezwykłe.
Bardzo, baaaardzo miłe.
Moja droga do Santiago de Compostela szlakiem w Jakubowym Roku 2010 Górami błotem w deszczu ku Polu Spadających Gwiazd. Podobno w ich blasku dopływała do wybrzeży Iberii łódź z ciałem jednego z dwunastu apostołów, Jakuba Starszego. Podróż stała się moim osobistym Camino. Ludzie ból stóp Okaleczenia Kroki Słowa Plecak Pot Łzy Rozmowy Cudowne spotkanie Śpiew Nie zapomnę nigdy! Choć tylko 12 dni w drodze Z tego 7 spędzonych na szlaku, zmieniły całe moje życie Wywróciły je do góry dnem
czwartek, 29 sierpnia 2013
piątek, 23 sierpnia 2013
Kamienie
Jest taki symbol podejmowanej drogi do Composteli. Kamień.
Ostra krawędź tnąca stopę.
W podróży przez nieznaną i trudną ziemię, symbol bólu w pokonywaniu własnej słabości i zdobywania szlifów.
Kamienie bierze się w dłoń i kieszeń wychodząc już na Camino z rodzinnych stron. Zabiera się je także w imieniu innych. Dla innych, dla bliskich - chcąc nieść im ulgę, niosąc ich modlitwę. Z myślą by zanieść je najdalej - ofiarować i pozostawić. Najpierw podejmując trud ich niesienia w bagażu... doświadczeń, wspomnień i we własnym plecaku.
Bez tego ciężaru ofiary i myśli o nich, nie byłoby kompletnie nic. Camino byłoby niepełne. Lekkie i dobre jak manna. A ono musi nieść i gorycz - trudu, brzemienia, krwi.
Aby pamiętać i rany, i zaleczone blizny. Chwałę zwycięstw nad słabością i gorycz porażek oraz upadków człowieka.
Wtedy Camino uskrzydla, niesie i przemienia człowieka w prawdziwszego człowieka- mimo kamieni wypełniających mu kieszenie spodni oraz plecaka, pozostawianych z modlitwą na kolejnych kilometrach drogi.
Ostra krawędź tnąca stopę.
W podróży przez nieznaną i trudną ziemię, symbol bólu w pokonywaniu własnej słabości i zdobywania szlifów.
Kamienie bierze się w dłoń i kieszeń wychodząc już na Camino z rodzinnych stron. Zabiera się je także w imieniu innych. Dla innych, dla bliskich - chcąc nieść im ulgę, niosąc ich modlitwę. Z myślą by zanieść je najdalej - ofiarować i pozostawić. Najpierw podejmując trud ich niesienia w bagażu... doświadczeń, wspomnień i we własnym plecaku.
Bez tego ciężaru ofiary i myśli o nich, nie byłoby kompletnie nic. Camino byłoby niepełne. Lekkie i dobre jak manna. A ono musi nieść i gorycz - trudu, brzemienia, krwi.
Aby pamiętać i rany, i zaleczone blizny. Chwałę zwycięstw nad słabością i gorycz porażek oraz upadków człowieka.
Wtedy Camino uskrzydla, niesie i przemienia człowieka w prawdziwszego człowieka- mimo kamieni wypełniających mu kieszenie spodni oraz plecaka, pozostawianych z modlitwą na kolejnych kilometrach drogi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)