sobota, 5 października 2013

Człowiek w słabości najbardziej ludzki jest właśnie

Taki jest. Gdy wyciąga dłoń by pomóc, gdy ją podaje i gdy dzieli się tym co ma - czasem, wiedzą, rozmową, pieniądzem, pracą. 
Gdy w podróży potrafi dźwignąć torbę, bo ktoś jest po zabiegu, cięty, a on, czuje się na siłach. Gdy gotuje dla dwóch lub wiecej osób, a mógłby - tylko dla siebie. I dzieli się swoją porcją choć boi się, że do syta nie naje się prędko, a następny posiłek - niepewny.
Gdy w dłoni waży pieniądz dla siebie i drugi, dla innego, bo każdy ma swoje potrzeby a może posiada mniej - nie jego to wina wszakże. 

Potrzebny jest. I dobry jest z natury.

I boi się, bo ma to w naturze, i wkurza się łatwo, bo może być pobudliwy, byle nie męczył humorami otoczenia zbyt często, non stop. Przestawał narzekać i dał się kochać, choć czasem. Tęsknię za tym czasem, i za takimi ludźmi, którzy nie unikają innych i nie wybierają przez pryzmat "ten - tak, ale ten - to to, już nie!". 
Ludzie umierają, i uśmiercają siebie zbyt często.

I choć myślę, że po ziemi chcodzą anioły, częściej wybiorę ludzi.
Bo co ja aniołowi mogę dać? Co mogłam, już dałam. Co zarzuciłam, co zaniedbałam. Czego szukałam potem, nie bardzo wiem, ale i tak nie znalazłam, i pewnie nie znajdę. Czasem szukam okruchu anioła w człowieku, aby miał większą motywację by wygrać swoje życie.
O resztę, o pomoc - czasem proszę, gdy mam odwagę oraz ogromną potrzebę.
Ale anioły mają swoje drogi, swoje ścieżki i lepiej im w drogę nie wchodzić, bo dla nich nasz świat, to miejsce nieustannej i ciężkiej, czasem syzyfowej roboty.
Kurcze, muszą chyba tego starsznie nie lubić. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz