piątek, 7 czerwca 2013

CAMINO III Co we mnie pozostało

i jak to wygląda.... powiedz
co miałeś na myśli używając słowa  "fanie czy miło".... gdy ja mówię ci

o prawdziwym trudzie drogi.... i symbolicznym przełożeniu go "na życie"??




W życiu nie może być "tylko przyjemnie" -  tak jak nie ma w życiu "tylko i jednoznacznie źle", poza pewnymi ekstremami....

choć ja zawsze twierdzę, że dostajemy tyle po głowie... po kościach i tak mocne doświadczenia, jakie możemy unieść (niektórzy większe i głębsze, inni już od urodzenia - kalectwa czy cierpienia, upośledzenie, uszkodzenia - choroby, inni - wielokrotne śmierci bliskich jak niedawno w Jaworznie ojciec stracił żonę i 4 z pięciorga dzieci swoich, ktoś - samotność).... Bóg daje, Bóg zabiera. Nie patrzy na to tylko, czego chcemy, co winszujemy sobie, co sobie życzymy... 

Tyle, ile możemy wytrzymać i mężnie znieść.... 
choć wyję jak wilk, to wiem, że to co mi teraz i zawsze robiła dyrektorka mojej szkoły, gimnazjum, jak mnie chyba nie lubi i nie szanuje, to nie tylko mój problem, ale i jej – zadanie; że skoro jej to niczego nie uczy - to może źle. Skoro każe wielokrotnie - zło i skorpiona mi podaje. 
Bo mnie tak, wycisza i uczy to wiele: - pokory i cierpliwości.... - nie strachu czy może buntu, ale niezgody.... samodzielności. Uniwersalnego stosowania dobra, miłości. Nie oglądania się tylko na siebie. To właśnie - mimo, że czasem w myślach, przeklinam ją czy złorzeczę jej - to uczę się czegoś.... prosić za nią, przepraszać za jej działania innych, odrzegnywać się - nie potępiając, odsuwać się - milknąc w ciszy.

Ona traci szansę a ja zyskuję. Moim zdaniem – to ona stoi, czy tkwi w zadufaniu... a może w swej władzy, na i "w" stołku.... Sztywno. Trzyma się.
Ale stołki się traci, trony - też, po człowieku podobno zostaje tylko wrażenie, słowa, emocje - jakie zostawia po kontakcie ze sobą, jego ślady w człowieku.
A ja jestem - jestem blisko, jestem sobą, jestem moim sercem dla potrzebujących mnie czy .... zatrzymanych w drodze swojej - ludzi. Mam czas, czas na rozmowę i na kontakt, kubek herbaty czy ofiarowanie kanapki, kawałka sera - jak na camino, na szlaku, gdy dzieliłam się wszystkim co miałam, posiadałam w danej chwili.... Mam swój czas z powrotem - który ona chciała mi kroić i szyć swoimi nićmi.

Ślady i markery potu i drogi, włożonego codziennie w zmianę i rozmowę, w każde spotkanie, w bycie, w wysiłek, w pracę.... Ilość i jakość włożonego serca w to, co robię....

Nie wiem, czy to prawda, pewnie nawet tego nie zobaczę....
bo nikt tego nie przyzna, a tylko nieliczni - mówią.... czasem.
Czy ludzie chcą słyszeć tylko to co "miłe", czy szukają tylko "dobrych słów"??????? ech, chyba nie, chcą tak naprawdę tego - czego się boją najmocniej.  

"Uderzenia prawdy", tej jasności i by ją mieć. By wiedzieli na czym stoją.... dokąd idą. 
Stąd ufam, mam nadzieję, tkwię w niej - że się obronię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz