czwartek, 20 czerwca 2013

GŁÓD PUSTYNI

Samotność napawa obawą. Ale też wyzwala, zrozumiałam to już będąc i idąc sama. Mobilizuje. Bycie samemu bardzo wyczula, uczy pokory, wyostrza zmysły i uważność…
I otwiera, otwiera na drugiego człowieka, bez obaw – niestety, bo ma się ochotę przy kimś iść, przy człowieku stawiać kroki, odzywać się do kogoś a nie prowadzić tylko wewnętrzny monolog przez wiele godzin i dni.
Właściwie ten czas pamiętam jako wiele godzin samotności, bycia ze sobą z lekami i obawami, z pustką przyrody, mijającymi godzinami w ruchu, prawie biegu, w braku wolności: chcę, idę, mam ochotę.
Determinuje cię cel. Czas. A tego nie chcesz. A przed tym – uciekałaś.

Pustynia, to ta sama pustynia wśród ludzi jakiej przyszło mi tu i teraz doświadczać. Nawet wybierając towarzyszy podróży. Pustynię trzeba przygotować i poszukać jej w sobie. Oddać jej wszystko, by dobrze ten określony drogą czas przeżyć. Trzeba jej chcieć i nienawidzić jednocześnie. Oswoić ją w sobie, gdy nadejdzie.
Trzeba nie mieć nic, by docenić jotę, coś, ślad. Promyk. Żeby dostrzec światło i blask gwiazd. I że jest się samemu i samotnym człowiekiem. Wtedy droga zatoczy koło w człowieku i wtedy sama w sobie staje się celem.
Wędrówka staje się celem. Droga – staje się domem. Droga jest tym samym bliska memu życiu. Jest zwyczajnym dniem. Każdym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz