czwartek, 20 czerwca 2013

Pustynia pełna jest głodu

Pustynia przenika, trwoży. W jednej chwili chce się być w grupie i gna się za nią, a w innej – odpycha to człowieka jak paskudny wyrzut. Dość, stop - tłok i tłum przerażają. Głośne rozmowy, śmiech, plotki, klepanie językami na każdym postoju.
Są zbyt głośne, nienaturalne, paradoksalnie nierzeczywiste. Ostre i kanciaste.       
Chcesz myśleć, nie słyszysz myśli. Chcesz milczeć, myśli krzyczą.
Tak w kółko, jak mantrę powtarzasz słowa, frazy, zawołania, prośby czy modlitwy, prosisz o słońce lub cień, w zależności od odczuwanego przesytu, chcesz aby któraś część ciała przestała boleć sakramencko, by stary ból lub rana się zabliźniły najszybciej jak potrafią.
Ale tak jak blisko jesteś końca drogi, tak blisko jesteś za każdym razem swojego cierpienia i swojego końca. Proste, a tak magiczne czynności. Podstawowe działania.
Chcesz jeść lub pić. Konasz.
Umierasz wiele razy jednego dnia.
On cię wskrzesza. Ratuje cię i stawia na nogi, za każdym razem i dzień po dniu.
Chyba ma w tym jakiś cel.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz