wtorek, 5 czerwca 2018

Miłość braterska

Z czym kojarzy się nam miłość braterska??? Miłość skierowana do bliźniego, do niego a nie rodząca się tylko w nas i nas wypełniająca - dająca poznać się w działaniu, w relacji, rozmowie - poprzez pomoc, gest, wsparcie, a nie zniewagę czy żart, nie przez lekceważenie - i żachnięcie się, że wystarczę sobie sam i moje poczucie mocy!!!
Jakiego chce nas Jezus, jakim każe nam być - wobec innych - by przyniosło to owoc zmian w nas samych po czasie???

U podstaw wiary -ma być cnota, do niej ma dołączyć poznanie.

We wszystkim zanurzona zaś skromność i powściągliwość oraz wielkie pokłady cierpliwości...

Do innych, do siebie... do ograniczeń człowieczych. Ludzkich niedoskonałości.




Z pobożności naszej, jaka rodzi się z czasem w nas wynika to, co możemy odczuwać do współbrata - przyjaźń braterska, to że chcę być z innymi - nie boję się skrzywdzeń, i... otwieram się na inność drugiego człowieka. 

Mój lęk i obawy kotwiczę w Jezusie, w jego nauce... w Sercu, jakie wiele na siebie przyjęło, i na każdego z nas grzeszników - jak jesteśmy na Ziemi - otwarło swoją pełnię. 

I jeszcze więcej niż dostało - samo wycierpiało, 
ta Miłość, to Serce ogromne... to nasze Słowo - dało się przebić - bezbronne i pełne czystego dobra. 
A czego jesteśmy bezpośrednimi sprawcami. 


Nie wiem czy ktoś z was wie, czy jesteście tego świadomi w ogóle... że dla mnie i dla was, sam Jezus, dobrowolnie - "stał się  grzechem". Naszym grzechem bo nie swoim... On był "bez grzechu" jak jego matka i poczęty i urodzony i tak najprawdopodobniej żył...
Cierpiał... Był bity... Urągano mu i obrażano w niewoli i przed trybunałem, został skazany na mękę ciała i ducha - 
Był obolały, zlany krwią - sponiewierany, bity po twarzy i chłostany, kopany drewniakami i sandałami, pojony goryczą i żółcią - cierniem koronowany i przez wszystkich, przez bliskich jemu - odrzucony. 
Odrzucony też przez Boga, przez Ojca. Przez ten moment, po to by nas "unieść" w czasie i potem... każdego z nas.

Samotny na krzyżu... 
Umiera opuszczony przez cały świat...

By przynieść mi wyzwolenie... I tobie.  I innym nam.
I życie na wieki!!!


Komu bowiem ich brak, jest i ślepym - krótkowidzem i zapomniał o oczyszczeniu z dawnych swoich grzechów. 



Czy nie dla tego, nie dla Niego właśnie - powinnam żyć lepiej i inaczej, w braterskiej miłości i służbie dla drugiego człowieka, będąc choć ubogim narzędziem Jego... służką i przedłużeniem Jego posłannictwa. 

W pracy każdej, zajęciu, w modlitwie i słowie pisanym, w wierszu i malunku, czy rysunku - gotując, robiąc pranie, plewiąc ogród... robiąc przetwory.
I każdego dnia... polepszając jakość tego, co i jak robię. 
Jak się uczę i uczę innych ludzi - jak pracuję...
Jak zdobywam każdy dzień...


10 Dlatego bardziej jeszcze, bracia, starajcie się2 umocnić wasze powołanie i wybór! To bowiem czyniąc nie upadniecie nigdy. 

Wolności pragnę, jej chcę

Paradoksalnie więc brzmią pierwsze z cytowanych słów z listu św. Piotra - o tym jak posłuszeństwo a nie wolność i swoboda, dzikość i nieokiełznaność - budują prawdziwego i mocnego, pełnego dobra i wytrwałego w pracy, dążeniach i postępowaniu - człowieka... Jak posłuszeństwo miłości i prawdzie - buduje!  

22 Skoro już dusze swoje uświęciliście, będąc posłuszni prawdzie9 celem zdobycia nieobłudnej miłości bratniej, jedni drugich gorąco czystym sercem umiłujcie. 

I jeszcze to powołanie - zaproszenie do bycia miłym, dobrym i łagodnym - z jakim słowa te wiążą się w części początkowej rozdziału I - ale drugiego Piotrowego listu do nowopowstających gmin Chrześcijan na bliskim wschodzie... Jeszcze za życia większości apostołów, większości z dwunastu.

Jakie słowo Jezus nam zostawił? i jakie zasady zgodne z nauką: 
23 Jesteście bowiem ponownie do życia powołani nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki słowu Boga, które jest żywe i trwa. 24 10 Każde bowiem ciało jak trawa, a cała jego chwała jak kwiat trawy: trawa uschła, a kwiat jej opadł, 25 słowo zaś Pana trwa na wieki. Właśnie to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę. 
Jakiekolwiek przytoczymy - opierają się o stałość i wierność. Nie wolność. Zasady!

A ja niestety - chodzę i leżę, lub muszę - leżeć...
czynię to wszystko w smutku, w żałobie i w rozpaczy w stanach, jakich nie lubię tego odczuwać, być taką. Niestety - przy złamaniu nogi, z gipsem tak ciężko jest o swobodę, niezależność i wolność. 
Tę wolność jako nieposkromioną tendencję "do". Jako oswobodzenie, z jakim ptak otrzepuje się i wylatuje z gniazda...
W podejmowaniu decyzji, iw "iść-iu" w drogę przed siebie  
Wiecie co to we mnie budzi??? Dziś - czy tydzień temu o godzinie w jakiej złamałam nogę??? W myśleniu o tym co z wakacjami, relaksem i wypoczynkiem. Co z pracą???
Już po oburzeniu i buncie. Już jest to za mną. 
Są tu i teraz - we mnie - inne sprawy...
 
Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa3.

Ze wszech miar, radość!!!