Oddychamy jednym powietrzem, jednym prawie oddechem... blisko siebie. Czuję wsparcie a od bliskości - nie duszę się. Dwa tygodnie temu nasza 22 rocznica, taka okrąglutka, wypieszczona, zadają nam pytania : jak??? ale nie "po co". I całe szczęście...
Ostatnio moja córka zapytała mnie "czy w takim związku jest miejsce na namiętność i na pasję"... "czy jest jeszcze zaangażowanie". Ale też: Czy się lubimy i przyjaźnimy się...
Część tych rzeczy widać po nas, na zewnątrz... inne są dyskusyjne...
Czasem zdarzało mi się mówić, że przy takim stażu to już firma, przedsiębiorstwo, że wytyczone cele i zadania realizujemy z aptekarską prawie dokładnością - ale przecież spontaniczność oraz pasja, też nie jest nam obca...
Prawda jest taka, że po tak długim czasie jesteśmy jedno, zespoleni, zżyci...
Pochłonięci naszymi sprawami i marzeniami, snami o zwykłym życiu, o spokoju i o samorealizacji. Skromni i pracowici, we dwoje...
Czasem oddaleni myślami czy problemami, ale zawsze jak szybowce lądujemy w pobliżu.
Czasem brakuje tej świeżości, pomysłu, nieposkromionej chęci, spontaniczności... pierwiastka nowości, bo budzimy się w tym samym stanie umysłu, serca i ciała już od wielu lat...
Tak, małżeństwo to pewien stan ciała i umysłu.
Niepokornego, wyjątkowego i wymagającego ciągłej pracy ze sobą i nad sobą...
Parami - we dwoje,bo to daje po prostu lepszy rezultat o ile nie gwarancję sukcesu. Jesteśmy i tworzymy razem, kroczymy razem.
Będąc w ten sposób wsparciem i oparciem dla siebie, mamy też energię by oddawać ją innym.
Małżeństwo uczy pokory, kompromisów oraz rezygnacji z małostkowości i uporu, zaciętości, weryfikuje postawy ludzi, rzuca często na kolana i mocniej jeszcze, na twarz.
Jesteś i musisz być, w gotowości i otwarty na wszystko, zaskakiwany czasem. Czasem też musisz zamknąć oczy na to, co się dzieje, a czasem prowadzisz to stado.
Jest pięknie i jest czasem niełatwo.
W małżeństwie nie leży się i nie leniuchuje... warto o tym pamiętać. To wyzwanie i zadanie...
Moja droga do Santiago de Compostela szlakiem w Jakubowym Roku 2010 Górami błotem w deszczu ku Polu Spadających Gwiazd. Podobno w ich blasku dopływała do wybrzeży Iberii łódź z ciałem jednego z dwunastu apostołów, Jakuba Starszego. Podróż stała się moim osobistym Camino. Ludzie ból stóp Okaleczenia Kroki Słowa Plecak Pot Łzy Rozmowy Cudowne spotkanie Śpiew Nie zapomnę nigdy! Choć tylko 12 dni w drodze Z tego 7 spędzonych na szlaku, zmieniły całe moje życie Wywróciły je do góry dnem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz