Niesamowicie zadziałały na mnie słowa św. Teofila, biskupa Antiochii do Autolika, odpowiedź na "dar błogosławieństwa" jakie przemienia nasze serca, a za sercem - doskonali jakość życia...
Zagrało to dziś we mnie, bo zajęcia z dziećmi i młodzieżą i słowa jakie miałam do nich kierować, znów do wielkiej grupy, napawały mnie obawą. Jak i czy zostanę dobrze zrozumiana, modliłam się o to już wczoraj i dziś jadąc na spotkanie - sala wypełniona,
stojąc przed oczekującymi na wyświetlenie filmu i prelekcję - wstęp do "Cudownego chłopaka" (tak to muszę odmienić!),
nadal drżałam i zamyśliłam się...
Muszę z serca, coś mówiło... muszę też trafić przez serce, nie przez umysł do serc. Otworzyć im oczy inaczej, otworzyć uszy i umysł, nie tylko trafić do intelektu. I jeszcze - położyć na więź z nauczycielem, z dorosłym.
Podkreślić rolę nadziei i zmiany, nawet tej na którą trzeba dłużej poczekać... jakiej się nawet nie spodziewamy.
Potem ok. 20 minut mówiłam do nich, ogniskując też uwagę na treści slajdów...
Rzadko się zdarza, ze ktoś podchodzi i dziękuje, choć bywało to po spotkaniach.
Raz - moja próżność nawet została podkarmiona, połechtana - pani prosiła specjalnie bym prelekcję prowadziła ja, więc trochę mi dodała paliwa, dała wzmocnienie... Ale było też takie spotkanie, na jakim polonistka zeszła z widowni, zrugała mnie i obrażona powiedziała, że spodziewała się czegoś innego, zrobiłaby to inaczej... gdzie tematy, gdzie zagadnienia, i kompletnie nie wie już sama o czym ma z klasą porozmawiać po filmie "Ania z Zielonego Wzgórza".
Warto przygotować się na wiele, choć nie damy przecież rady być otwartymi na wszystko, coś nas dotknie i skaleczy, zrani, coś - wzmocni i doda wytrwałości i sił, zmusi do jeszcze większego wysiłku.
Ale ale... wracając do słów. Tu znalazłam odpowiedź - gdzie warto kierować słowo, jak otwierać ludzi. Motywację do wytrwałej pracy nad zmianą siebie i innych poprzez symboliczne i dosłowne "otwarcie oczu i uszu duszy i serca, drzwi do swego umysłu - do wnętrza". Dążenie do prawdy, a nie obiektywizmu. W tej kolejności!
Oto słowa św. Teofila:
"Ci bowiem, którzy widzą oczyma ciała, dostrzegają to wszystko, co się
dzieje w tym życiu ziemskim, i wykrywają różnice zachodzące między
rzeczami; jak np. światło i ciemność, biel i czerń, piękno i brzydota,
harmonia i nieład, proporcja i dysproporcja, nadmiar i niedobór.
To samo
należy powiedzieć o tym, co podpada pod słuch, a więc dźwięki, które są
albo ostre i przykre, albo też przyjemne.
Rzecz ma się podobnie z
uszami serca i oczyma duszy, aby mogły słyszeć i widzieć Boga.
Boga widzą ci, którzy Go potrafią widzieć, to znaczy ci, co mają
otwarte oczy duszy. Chociaż bowiem wszyscy mają oczy, u niektórych są
one zaćmione i dlatego nie mogą zobaczyć światła słonecznego.
Z tego
jednak, że ślepi nie widzą, nie wynika, iż słońce nie świeci, lecz że
oni są dotknięci ślepotą. Tak i ty masz zaćmione oczy swojej duszy z
powodu grzechów i złych czynów twoich".
Piękne choć nie tak proste, i mogłabym dziś rzec, choć słowa i ich parafraza pochodzą z brewiarza sprzed dni kilku, to jak nic, dookreśliły mój dzisiejszy dzień!
Warto pamiętać, wierzyć i ... wiedzieć...
Słowo i Mądrość leczy i ożywia.
Moja droga do Santiago de Compostela szlakiem w Jakubowym Roku 2010 Górami błotem w deszczu ku Polu Spadających Gwiazd. Podobno w ich blasku dopływała do wybrzeży Iberii łódź z ciałem jednego z dwunastu apostołów, Jakuba Starszego. Podróż stała się moim osobistym Camino. Ludzie ból stóp Okaleczenia Kroki Słowa Plecak Pot Łzy Rozmowy Cudowne spotkanie Śpiew Nie zapomnę nigdy! Choć tylko 12 dni w drodze Z tego 7 spędzonych na szlaku, zmieniły całe moje życie Wywróciły je do góry dnem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz