sobota, 28 lutego 2015

Białe ptaki

Historii z ptakami było w moim życiu kilka.
Była synogarlica czyli sierpówka - która regularnie przylatywała i siadała na jedynym oknie w mieszkaniu, tuż przy dłoni mojej małej jeszcze wtedy córeczki. Wywoływała uśmiech rozbawienia i zaskoczenie na jej twarzy. Siadała, łapczywie pożerała okruszyny z parapetu i szybko uciekała, pewnie do swoich pociech.

W górach krążą nad polaną drapieżniki. Para, lub trzy gdy odchowają młode. Nocą odwiedza nas puszczyk, puchacz lub sowa. Jedynie zapowiedź dziwnego głosu nas o tym ostrzega.

Przez kilka kolejnych lat naprzeciw naszego okna para sierpówek budowała gniazdo. Uczyła latać swoje młode. Zajmowała się, wychowując kolejne pokolenia. Potem została przepędzona przez sroki. Te nie znoszą konkurencji na swoim terenie, a nie daleko, dwie akacje dalej zbudowały na szczycie swoje pokraczne jak wrony - gniazdo.

Teraz, od zimy do wczesnej wiosny przynoszą  nam radość prawie każdego dnia białe ptaki.
Tak je nazywamy i takie są...

Głodne rybitwy, śnieżnobiałe lub z czarnymi jak popiół główkami krążą przy oknie, czasem łapią w locie kawałki wędliny, okrawki kurczaka. Uwielbiają surowe mięso, resztki wątróbki. Krzyk, jak krzyk i pisk mew.
Nasza kotka nie wytrzymuje konkurencji.
Stado składa się z kilkunastu, czasem nawet ponad dwudziestu białych ptaków.
Są jak z innego świata, z innej rzeczywistości. Goście i kandydaci do uczty. Wpraszają się i domagają uwagi. Krzyczą rano lub około południa. Zawsze im mało. Ten krzyk, trochę jak nad morzem lub nad Wisłą, podczas spaceru, przy Wawelu.
Dziwny to widok w środku miasta, ale nas nie dziwi, nie daleko od naszego domu jest zbiornik wodny na którym w lecie żerują, jeszcze miesiąc - dwa i skończą te wizyty. Założą gniazda i zaczną szukać ryb i kijanek. Przyjdzie nam na nie czekać do kolejnej zimy...
Oj, jak trudno o tę cierpliwość...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz