wtorek, 10 lutego 2015

#Zatrzymać czas

Zdarza nam się uporczywie zatrzymywać czas. Marzymy, by zatrzymać zegary. Zaprzeczać, że czas płynie, że my się zmieniamy. Boimy się tego, że ludzie odchodzą i ich tracimy. Lękamy się przemijania... życia i urody, oddalania się tego, co wydaje nam się jedynie potrzebne, cenne i wartościowe. I nie poddajemy się, walczymy o każdą sekundę, zmarszczkę, o włos i jego kolor. Opłakujemy upływ czasu, nie spędzamy tyle czasu z bliskimi ile u kosmetyczki, masażysty, na siłowni czy podczas innych zabiegów i ćwiczeń...

Nienawidzimy czasu, tykania zegara, ogłuszającego bicia dzwonów. Przypomina nam o upływie, o przemijaniu, oddalaniu nas od tego co dobre, w naszym pojęciu.

Nawet na chwilę nasze marzenia nie są pogodzone z tym co jest i jak jest. Zaprzeczamy sobie już tak często, że tylko nieliczni znają nas prawdziwymi, naturalnymi, z mimicznymi zmarszczkami uśmiechu, z gwiazdeczkami, pajęczynkami i promykami wokół oczu...

Nie dziękujemy za komplementy, twarz - wykrzywia grymas zwątpienia. Ot, ludzie... Złudzenia pragnący, porzucający też trudne tematy. Zamiast śmierć - mówimy odejście. Przemijanie. Że kogoś nie ma lub brak...
Nie godzimy się tak łatwo na koniec, bo na jaki. Wolimy, by badania genetyczne trwały i życie wciąż nam przedłużano - nawet w mniejszej dyspozycji. Walczymy, mamy nadzieję...

A może boimy się tylko tego, co z nami będzie potem??? I tego, że okażemy się zupełnie zbędni, niepotrzebni. Że inni nas tak samo zapomną. Bo taki jest świat i taka kolej rzeczy. I pytanie nam się ciśnie na usta - "Co będzie, gdy nas tu, blisko nie będzie". Pewnie to co zwykle i tak jak zwykle, jak co dzień...     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz