Czasem nawet powiedziałabym - droga do jasności, do oświecenia, umożliwiająca zrozumienie i podjęcie wielu decyzji. Czasem życie rzuca nas na szerokie wody, ludzie odrzucają czy umniejszają i czujemy się tak, jak psina przywiązana do drzewa w lesie. Dookoła zapada zmrok, odjeżdżający samochód kojarzący się dotychczas z zapachem domu i bezpieczeństwa niknie w szarości wieczoru. Tylko samotność, ból tego co nieznane i zaskakujące - chłód nieczułego serca. Gdzie i kiedy oraz skąd nadejdzie pomoc...
Czy w ogóle - nadejdzie...
Czy kiedyś znajdę jeszcze kogoś i zaufam, po takim brutalnym odrzuceniu...
Na takiej drodze, w scenariuszu jakim napisało życie niewielu odnajduje przyjemność, ale wielu - sposobność do zmiany. Czy zmierzę się z trudnością - czy nazwę ją sposobnością czy problemem...
Z radością i zdziwieniem niemałym zareagowałam na miesięczny wyjazd 19-letniego syna znajomych na szlak do Compostelli... Ktoś na co dzień nie zadający wielu pytań teraz jak i ja blisko 6 lat temu - przenosi (ponosi) je troszkę w sobie. Jeszcze kilka miesięcy i tygodni wcześniej - pobył z tym, powłóczył się po wschodniej stronie Uralu - i w Euroazji na długich, pomaturalnych wakacjach. A teraz, swoje kroki skierował i tam, w Camino, do Compostelli - i do swego wnętrza...
Compostella odmienia, zawsze...
Droga zmienia człowieka, determinuje, pożąda tego właśnie -
Byś jej uległ, zagubił siebie starego lub - dobrowolnie go odrzucił.
Kiedy nadejdzie światło, inny człowiek - pomoc i jasność - nasz dotychczasowy świat może się skomplikować i zmienić.
Przemieniać się, wzrastać i zakwitać, może go przepełnić nadzieja ale i utrata tego, do czego przywykliśmy.
Ciekawa jestem tej przemiany, tych spotkań z ludźmi na szlaku, na drodze, tych okruchów i nasion rzuconych, zasianych i pozostawionych w nas - przez innych ludzi. A jak to jest dla niego, dla samotnego w drodze 19-sto latka??? Pogadamy, zobaczymy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz