mimo wczorajszej Eucharystii dla neokatechumenów u św. Marka...
a tym samym...
i liturgii zmienionej tego dnia, w stosunku do wielkopostnej...
oniemiałam
Czytając nocą, i jednymi - i drugimi słowami... ten dzień... piękne... i te, moje
i te - zasłyszane i przeżyte sercem i obrazem...
I te pod którymi (ich wpływem) teraz piszę - słuchając ich raz jeszcze!!!
Wczorajsze moje obrazy...
W głowie i przed oczami!!!!
Ta niemłoda już: Samarytanka - czerpakiem podająca wodę, komu???
Jezusowi...
A przecież Go jeszcze "nie zna", a z nim dyskutuje, W głowie i przed oczami!!!!
Ta niemłoda już: Samarytanka - czerpakiem podająca wodę, komu???
Jezusowi...
prowokuje go - do akcji, słowa i czynu...
co zrobiłby Żyd, ortodoksyjny - co Lewi, lub z pokolenia Jakuba -
ale co - człowiek?
Pobili by się? Z pewnością - wisiał w powietrzu rękoczyn? Apostołowie w szoku...
Ona podaje czerpak i piją... oboje...
Komu - Jezusowi....Dawcy Wody Żywej - Jezu!!!!!
Woda... Jakże strumieniami później z Niego ta woda i krew znajdzie ujście...
(malunek Spoćki... z widzenia św. Faustyny... )
Z Faustyny wizji, i z niej z kobiety - i Samarytanki,
z obrazu każdego z nas, bo to my właśnie spoza Izraela -
my jesteśmy z tych "innych owiec" z_tych obcych OWOCÓW",
z Pawłowych - z każdego nowego strumienia
I niejako z każdego człowieka pełnego dobra, cichości i pokory, mogą się -
dzięki bożej mocy
co dzień, co noc...
z obrazu każdego z nas, bo to my właśnie spoza Izraela -
my jesteśmy z tych "innych owiec" z_tych obcych OWOCÓW",
z Pawłowych - z każdego nowego strumienia
I niejako z każdego człowieka pełnego dobra, cichości i pokory, mogą się -
dzięki bożej mocy
co dzień, co noc...
rodzić się, odnawiać - wydobywać, coraz nowe, coraz nowsze - owoce.
Tak działa ożywcza woda
Tak działa ożywcza woda
Ona podaje czerpak i piją...
Są razem w tym czynieniu, w rozmowie i spożywaniu -
ona podaje wodę a on jej dłoń -
Jezu!!!!! To ty tam jesteś i tego dnia....
i pewnego dnia w 1920 którymś roku...
w samotnej celi tej, jaką miano za szaloną i chorą,
ciągle chorą i chorowitą zakonnicę -
te strumienie, ta woda z krzyża i krew....
w samotnej celi tej, jaką miano za szaloną i chorą,
ciągle chorą i chorowitą zakonnicę -
te strumienie, ta woda z krzyża i krew....
jakie strumieniami później z jego dobrego ciała...
Zmartwychwstałego???
Nie - jeszcze nie, na krzyżu przebitego a już wzrok przywróciły -
prawie ślepemu żołnierzowi Rzymu - zwykłemu "uczyńcowi pchnięcia w bok Jezusowy"!!!
Nie - jeszcze nie, na krzyżu przebitego a już wzrok przywróciły -
prawie ślepemu żołnierzowi Rzymu - zwykłemu "uczyńcowi pchnięcia w bok Jezusowy"!!!
z Niego (tu: malunek wg informacji spowiednika x. Spoćki...
z widzenia św. Faustyny... pędzlem uczyniony innego artysty)
Wracając do studni... u studni się dzieje:
Gość, gospodarz w roli gościa i wędrowca...
U kobiety i Samarytanki jednocześnie!!!
Każdego z nas, spoza Izraela - "z tych obcych owoców, z tych stad owiec innych,
spoza owczarni...
z Pawłowych dzieci-
spoza owczarni...
z Pawłowych dzieci-
z każdego ludzkiego strumienia serca i dobroci
Aby tak mogło być - i było jak Jezus chciał i pragnął...
Jak z każdego człowieka pełnego dobra, cichości i pokory.
Mogą się dziś - cuda dziać.
Może dłońmi leczyć, serca szyć i mózgi... umysły i ciało, oczami duszy widzieć, zaglądać i lepić,
emocje i ból, rany - leczyć wszystko - i wszystko naprawiać,
a kobietom - dotykiem głębokim, do trzewi nawet i emocjonalnie -
mocy i sił, i zdrowia - przydawać....
Może dłońmi leczyć, serca szyć i mózgi... umysły i ciało, oczami duszy widzieć, zaglądać i lepić,
emocje i ból, rany - leczyć wszystko - i wszystko naprawiać,
a kobietom - dotykiem głębokim, do trzewi nawet i emocjonalnie -
mocy i sił, i zdrowia - przydawać....
Bo to całość jest - dzięki tej samej - mocy bożej się dzieje
Co dzień,
co noc...
co noc...
na co dzień, chodzić w Jezusie -
rodzić się, odnawiać - wydobywać dzięki jego dłoniom z codziennego gnoju człowieka
rodzić się, odnawiać - wydobywać dzięki jego dłoniom z codziennego gnoju człowieka
życie
radość
sen spokojny
wszystko
wszystko
dziecko, dzieci
- uśmiech dziecka
- uśmiech dziecka
No ja, jestem to - ja!!!!
OdpowiedzUsuńUfffff
Więc mam spokój o jaki, i Boga w sobie, i moje domowe wyhodowane mocno dziecko - w sobie, wygodne - nie bardzo, lecz prawdziwe, straszzzzzznie!!!
OdpowiedzUsuńi takie, jak 30-40 lat temu!!!!
Miękkie??? Nie...
OdpowiedzUsuńTrudne - możliwe...
Ale pasjonujące - zawsze...
Zmiana, praca nas sobą, wmurowywanie w siebie kolejnych mozolnych cegiełek... i ten zapach!!! Kadzidła, przestrzeni, starości... nie było blado!!! Było epicko! Warto... A rekolekcje - dopiero tydzień po...!!
By zmienić, troszkę nawet poprawić - coś trzeba rozebrać, zburzyć... czasem nawet do fundamentu - i dalej!!!
OdpowiedzUsuń