poniedziałek, 25 marca 2019

A ja mimo wczoraj... jestem też taka sama

A....
mimo wczorajszej Eucharystii dla neokatechumenów u św. Marka... 
a tym samym...
i liturgii zmienionej tego dnia, w stosunku do wielkopostnej... 
oniemiałam 
Czytając nocą, i jednymi - i drugimi słowami... ten dzień... piękne... i te, moje 
i te - zasłyszane i przeżyte sercem i obrazem...

I te pod którymi (ich wpływem) teraz piszę - słuchając ich raz jeszcze!!!
Wczorajsze moje obrazy... 
W głowie i przed oczami!!!! 
Ta niemłoda już: Samarytanka - czerpakiem podająca wodę, komu??? 
Jezusowi...
A przecież Go jeszcze "nie zna", a z nim dyskutuje, 
prowokuje go - do akcji, słowa i czynu...
co zrobiłby Żyd, ortodoksyjny - co Lewi, lub z pokolenia Jakuba - 
ale co - człowiek? 
Pobili by się? Z pewnością - wisiał w powietrzu rękoczyn? Apostołowie w szoku...
Ona podaje czerpak i piją... oboje...
Komu - Jezusowi....Dawcy Wody Żywej - Jezu!!!!!
Woda... Jakże strumieniami później z Niego ta woda i krew znajdzie ujście...




(malunek Spoćki... z widzenia św. Faustyny... )
Z Faustyny wizji, i z niej z kobiety - i Samarytanki, 
z obrazu każdego z nas, bo to my właśnie spoza Izraela - 
my jesteśmy z tych "innych owiec" z_tych obcych OWOCÓW",
z Pawłowych - z każdego nowego strumienia 
I niejako z każdego człowieka pełnego dobra, cichości i pokory, mogą się - 
dzięki bożej mocy
co dzień, co noc...

rodzić się, odnawiać - wydobywać, coraz nowe, coraz nowsze - owoce. 

Tak działa ożywcza woda


Ona podaje czerpak i piją...
Są razem w tym czynieniu, w rozmowie i spożywaniu - 
ona podaje wodę a on jej dłoń -
Jezusowi....Dawcy Wody Żywej -


Jezu!!!!! To ty tam jesteś i tego dnia....

i pewnego dnia w 1920 którymś roku... 
w samotnej celi tej, jaką miano za szaloną i chorą, 
ciągle chorą i chorowitą zakonnicę - 
te strumienie, ta woda z krzyża i krew....
jakie strumieniami później z jego dobrego ciała...
Zmartwychwstałego??? 
Nie - jeszcze nie, na krzyżu przebitego a już wzrok przywróciły - 
prawie ślepemu żołnierzowi Rzymu - zwykłemu "uczyńcowi pchnięcia w bok Jezusowy"!!!

z Niego (tu: malunek wg informacji spowiednika x. Spoćki... 
z widzenia św. Faustyny... pędzlem uczyniony innego artysty)



Wracając do studni... u studni się dzieje:

Gość, gospodarz w roli gościa i wędrowca...

U kobiety i Samarytanki jednocześnie!!!
Każdego z nas, spoza Izraela - "z tych obcych owoców, z tych stad owiec innych,
spoza owczarni...

z Pawłowych dzieci- 
z każdego ludzkiego strumienia serca i dobroci 
Aby tak mogło być - i było jak Jezus chciał i pragnął...

Jak z każdego człowieka pełnego dobra, cichości i pokory.
Mogą się dziś - cuda dziać. 
Może dłońmi leczyć, serca szyć i mózgi... umysły i ciało, oczami duszy widzieć, zaglądać i lepić,
emocje i ból, rany - leczyć wszystko - i wszystko naprawiać, 
a kobietom - dotykiem głębokim, do trzewi nawet i emocjonalnie - 
mocy i sił, i zdrowia - przydawać....

Bo to całość jest - dzięki tej samej - mocy bożej się dzieje


Co dzień, 
co noc...
na co dzień, chodzić w Jezusie - 
rodzić się, odnawiać - wydobywać dzięki jego dłoniom z codziennego gnoju człowieka



życie
radość
sen spokojny
wszystko

dziecko, dzieci 
- uśmiech dziecka

4 komentarze:

  1. No ja, jestem to - ja!!!!
    Ufffff

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc mam spokój o jaki, i Boga w sobie, i moje domowe wyhodowane mocno dziecko - w sobie, wygodne - nie bardzo, lecz prawdziwe, straszzzzzznie!!!
    i takie, jak 30-40 lat temu!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Miękkie??? Nie...
    Trudne - możliwe...
    Ale pasjonujące - zawsze...
    Zmiana, praca nas sobą, wmurowywanie w siebie kolejnych mozolnych cegiełek... i ten zapach!!! Kadzidła, przestrzeni, starości... nie było blado!!! Było epicko! Warto... A rekolekcje - dopiero tydzień po...!!

    OdpowiedzUsuń
  4. By zmienić, troszkę nawet poprawić - coś trzeba rozebrać, zburzyć... czasem nawet do fundamentu - i dalej!!!

    OdpowiedzUsuń