Moja droga do Santiago de Compostela szlakiem w Jakubowym Roku 2010 Górami błotem w deszczu ku Polu Spadających Gwiazd. Podobno w ich blasku dopływała do wybrzeży Iberii łódź z ciałem jednego z dwunastu apostołów, Jakuba Starszego. Podróż stała się moim osobistym Camino. Ludzie ból stóp Okaleczenia Kroki Słowa Plecak Pot Łzy Rozmowy Cudowne spotkanie Śpiew Nie zapomnę nigdy! Choć tylko 12 dni w drodze Z tego 7 spędzonych na szlaku, zmieniły całe moje życie Wywróciły je do góry dnem
sobota, 8 listopada 2014
Wiedzieć lepiej... to wcale nie znaczy "mieć się lepiej"
Wiedzieć lepiej, to dobrze i coraz lepiej żyć...
Żyć dla innych i w innych. Iść i dzielić się tym wszystkim, co się ma... Pozostawiać po sobie, możliwie dobre wspomnienie, owoce - jakich nie powstydziłby się nikt. Tak, by móc spojrzeć w oczy najbliższych i powiedzieć, wyznać: "Nie żałuję żadnej z tych rzeczy, jakie uczyniłem... bo wiem, że są i były dobre, są dobrem dla drugiego człowieka", lub też - "do dobra prowadzą, dobra uczą i ukazują je". I choć droga trudna i zawiła... idę.
Jestem w drodze. Brnę przez deszcz, śnieg, przez pustynie ludzkie, nie straszny mi wiatr...
Droga do prawdy jest jak droga do domu.
Sama często mam uczucie, że nie ciągnie mnie tam...
Czuję, że uciekam przed codziennością - chcę być gdzieś, gdzieś indziej, wróciłabym i chętnie powtórzyła jakiś krok, działanie, przeżyłabym jakąś inną chwilę. Pragnę - i płonę - czasem. Potem tęsknię, i płaczę... Trzymając w ramionach coś, lub kogoś innego... mam głęboko osadzone jakieś "ale" - i jakieś blokujące mnie "stop". Brak ochoty i nadziei na to, co jest i co mnie otacza... I natrętne, niespokojne już myślenie o "jakimś dalej", "kiedyś" i "gdzie indziej", czymś nowym - nie do powtórzenia...
Mam takie wieczne i niemierzalne, dojmujące i głęboki odczucie...
.... że nie tu, i nie teraz ...
.... że jest jakieś inne "gdzieś" .... i "kiedyś"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz