poniedziałek, 24 listopada 2014

WIERNOŚĆ

#Wierność temu, który do istnienia i do życia mnie powołał... 
I stworzył mój każdy okruch i pył, 
te wszystkie i to wszystko - co się na mnie  złożyło. 

Wierna  mężowi...
Nie, nie tylko - może i wierna swej obietnicy, przysiędze i prawu... Ale jakże wrażliwa na to co z tym robi druga strona... Doświadczenie dwojga ludzi i świadczenie czegoś co na pozór "zwykłego" ale też trudnego. Trwanie w stanie a nie w emocji. Wrośnięcie, jak w drzewo, w grunt, w mur... Sznur pojedynczych chwil i zdarzeń, miłości i radości, związanie się jak stułą z taką samą, jak my, drugą osobą... W byciu "na wieczność", na ludzkie - zawsze...
Wolność dla drugiej osoby i z drugim człowiekiem??? Paradoks???   
Całe nasze życie koncentruje się na ułożeniu, walce i świadczeniu tego... Oddając w ręce, rękę - moją ludzką, dziewczęcą i człowieczą wolności, ja ją wtedy ofiarowałam mniej dojrzale - całe
21 lat temu. Do dziś potwierdzam każdym, no może co drugim dniem: oddałam, dałam i ofiarowałam, złożyłam ją w cudze dłonie...  
Wiem, to wiem...  Czasem, teraz - wyję do  ciemności, do księżyca,  o to, co zrobiłam... 

Potem milczę i słucham ciszy... Ona wie, więcej wie i rozumie, niż ja...

I jeszcze trwa teraz, i nadal będzie...
Tej totalnej ciszy, i tej - we mnie... 

Powoduję ciszę, by nie słyszeć własnych, pojawiających się pytań. 

Nie dopuszczać ich do siebie, ale i w sobie nosić, nosić zbyt długo... 

Co dzień biorę się "za życie", za działanie... 
Idę małymi krokami do działań niezależnych, do takich: "znów", "jeszcze" 
i "od nowa", do "nowa"... 

Do każdego jutra...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz